Fantastyczne opowieści #13 – ,,Powrót do domu: Matka i córka” (2/2)

Autorstwa KoLoS (Bractwo Kartografów)

Rozdział V – Płacz poświęcenia

Adela dowiadując się o tym, iż jej córka jest blisko, i że ściga ją armia nieumarłych, postanowiła zająć zamek, który napotkała po drodze i zgładzić goniących Adelaide martwiaków. Na początku szło wszystko po jej myśli, ale po jakimś czasie wszystko zaczęło się komplikować, małe grupki nieumarłych atakowały nocą zamek Adeli. Adela dowiedziała się też, że armia, która ścigała Adelaide, skierowała się w jej stronę. Kapłanka postanowiła rozesłać uzbrojonych posłańców z prośbami o posiłki. Po ponad dwóch tygodniach Adela zebrała sporą ilość żołnierzy, przyszły też spore posiłki złożone z dziesiątek gryfów i setek pikinierów. W końcu na horyzoncie pojawiła się armia Nowego Wroga. Nadszedł czas walki.

 Adela rozkazała wszystkim czekać. Nieumarli rozpoczęli oblężenie, najpierw bombardowali za pomocą katapult mury zamku. Wszyscy twardo stali na swych miejscach, dopóki do zamku nie wleciał wielki przerażający smok cienia. Łucznicy natychmiast rozpoczęli ostrzał wielkiej bestii, ale powaliła go dopiero 'kula ognia’ Adeli. Chwilę potem została sforsowana brama zamku. Wywiązała się bitwa, Adela rzuciła 'klonowanie’ na swój dość spory oddział gryfów, to dało jej chwilową przewagę, niestety klony umierały choćby po jednej doświadczonej ranie. O dziwo wśród armii nieumarłych nie było żadnego bohatera, który by prowadził swoje oddziały, ale i bez tego Adela nie miała szans wygrać bitwy. W zdenerwowaniu rzuciła 'kamienną skórę’ na pikinierów i rozkazała obronę przed falą nieumarłych. Gdy wszyscy polegli oprócz Adeli, nieumarli otoczyli kapłankę. Adela wiedziała, że było ich dość wiele, ale niezbyt mocnych, postanowiła zebrać wszystkie swoje moce i wykorzystać je w momencie szturmu martwiaków na nią: „wszystkie moje moce, gromadźcie się w mym ciele w jednym jego punkcie. – nieumarli ruszyli do ataku – Siły żywiołu wody, bez której nie byłoby życia, ale bez której nie możnaby zabić śmierci… – martwiaki byli już stosunkowo blisko – Potęgo magii, skumuluj swą moc w mych rękach bym mogła ją wykorzystać! – żołnierze Nowego Wroga byli już blisko – Niech moje ciało wyzwoli moc magii wody i niech wybuchnie ze mnie wielka moc zgromadzona we mnie!!!”

W ostatnim momencie Adela rzuciła 'pierścień mrozu’, który zranił wszystkich wokół kapłanki, ale nie zranił jej samej. Po rzuceniu tego czaru, Adela upadła, w tym też momencie podszedł do niej heros nieumarłych.
– Ach, widzę, że wielki drzemie w Tobie potencjał – odezwał się grobowym szorstkim głosem. – Nie przypuszczałem, że aż tak wielki.
– Kim ty jesteś? Adelem, czy kimś innym, który kiedyś żył?? KIM?! – zapytała krzycząc.
– Nie, nic z tych rzeczy – rzekł nekromanta. – Jestem czystej krwi nieumarłym. Zwą mnie Reenand.
– Czystej krwi nieumarły, już to widzę…
– Cisza! Przyszedłem Cię zabić, ale chcę, aby przy tym była też twoja córka, Adelaide – ciągnął nieumarły. – No i oczywiście ten jej szpieg Gottard.
– Co? Nie pokonasz Adelaide, to wielka wojowniczka, zna się także trochę na magii, ona pomści mnie, choćby na drugim końcu świata! – zaoponowała Adela.
– Spójrz na mnie! – krzyknął chwytając Adelę za włosy. – Adelaide przyjdzie tu, a was obie zabije nie kto inny, a właśnie twój były mąż Adel!
– Nie ośmielicie się! – splunęła Reenandowi w twarz.
– Dosyć! Mimo wyczerpania nadal drzemie w tobie energia. Nie ma czasu. Zaśnij!
Reenand przyłożył lewą dłoń na głowie Adeli i matka usnęła głębokim snem, który nie powoduje odzyskania sił i zaniku zmęczenia, wręcz przeciwnie – powoduje ubytek energii, pogłębienie zmęczenia i straszne koszmary.

Rozdział VI – Instynktowny ratunek

Rankiem do namiotu Adelaide i Gottarda wpadł zdyszany posłaniec, który niósł wiadomość od nieumarłych. Gottard przełamał pieczęć i otworzył list, na polecenie Adelaide zaczął czytać:
„Adelaide, córko Adeli.
Pragnę Cię poinformować, iż twoja matka Cię ocaliła przed armią, która miała Ciebie ścigać, lecz sama wpadła w więzienne sidła zamku Nekrison. W jej stronę zmierza armia nieumarłych, którą prowadzi rycerz śmierci Adel. Wojska nieumarłych dotrą do Nekrison w ciągu dwóch i pół miesiąca. Jeśli chcesz, by twa matka żyła, musisz odbić ją z naszych rąk. A teraz śpiesz się, masz wiele do zrobienia.
Wielki Mag Reenand”
Adelaide wydarła list z rąk Gottarda, zaś posłańcowi kazała wyjść, sama przeczytała list jeszcze raz, następnie zmięła go w swych rękach i podpaliła. Palący się list trzymała w rękach, po chwili dopiero rzuciła nim, niczym kulą ognistą w stronę nieba. Po powrocie do namiotu chodziła od jednego jego końca do drugiego cały czas rozmyślając, jak szybko zebrać armię i odbić matkę z rąk nieumarłych. Gottard nie mogąc patrzeć, jak jego ukochana się dręczy powiedział:
– Adelio, pojadę wezwać posiłki, skąd tylko będę potrafił i sprawdzę, gdzie znajdują się oddziały Nowego Wroga, przyjadę najszybciej, jak będę potrafił.
Gottard już miał wychodzić z namiotu, gdy Adelaide go zatrzymała.
– Gottardzie – powiedziała,
– Tak? – spytał ją.
– Uważaj na siebie. Kocham cię – powiedziała mu patrząc w jego oczy.
– Ja ciebie też kocham – odpowiedział jej patrząc w jej oczy.
Pocałowali się na pożegnanie i Gottard odjechał. Adelaide sama też przygotowała się do wyjazdu i rozkazał swym żołnierzom uczynić to samo. Niedługo potem ruszyła. Rzecz jasna, w stronę wschodnią. Armia Adelaide była już dosyć mała, więc wszyscy uważali choćby na najmniejszy oddział nieumarłych, aby nie atakować go na otwartym terenie, a z zaskoczenia, aby strat było jak najmniej. Ale ten plan nie wypalił. Pierwsi byli nieumarli, jeden ze szkieletów wypatrzył wojska Adelaide i nieumarli przygotowali zasadzkę. Adelaide szła z wojskiem niczego się nie obawiając, lecz nagle zza drzew wyskoczyły ze wszystkich stron szkielety i wampiry. Oddziały wyciągnęły broń i broniły się przed szkieletami, zaś Adelaide rzuciła „blask słońca’ i tym zabiła wszystkie wampiry, następnie sama rzuciła się do boju. Szkieletów były dziesiątki, albo nawet więcej niż sto. Wielu żołnierzy zginęło, Adelaide rzuciła 'tarczę’ na swoje oddziały, lecz i to nie pomogło, w dodatku przybyły posiłki w postaci martwiaków, złożonych z jadowitego pomiotu. Gdy Adelaide wraz z żołnierzami pozbyła się szkieletów, ruszyła na jadowity pomiot. Córka Adeli w gniewie ścinała głowy wrogowi, niczym mistrz ostrzy na przyspieszeniu. Niestety, z tej bitwy zwycięsko wyszło tylko 10 ludzi: Adelaide, 3 krzyżowców, 3 czempionów i 3 zwiadowców wyspecjalizowanych w raczej w zabijaniu. Sytuacja była wręcz dramatyczna.
Po miesiącu Adelaide miała już małe zapasy żywności, postanowiła na jeden dzień rozbić obóz i się stamtąd nie ruszać. To była dobra decyzja. Po dniu czekania do obozu przybył Gottard. Wpadł do namiotu Adelaide i objął ją mocno.
– Udało się! Słyszysz? Udało! – rozpoczął, zanim jeszcze zbliżył się do Adelaidy.
– Przyjdzie pomoc? – spytała.
– Tak, wszyscy mamy się spotkać na polach przed zamkiem Nekrison – odpowiedział jej.
– A droga jest bezpieczna? – zapytała go.
– Tak, ale widzę, że twoja była nieco inna – odpowiedział.
– To prawda, ale z tobą każda jest bezpieczna – zakończyła.
Gottard i Adelaide zaczęli się całować, następnie zamknęli namiot i zbliżyli się do siebie.
Nazajutrz, wszyscy ruszyli prosto w stronę zamku Nekrison. Gdy już tam dotarli, pola były puste, a z murów Nekrison nie było widać żadnych oznak życia, w zasadzie nieumarli go nie dawają, ale wyglądało to tak, jakby twierdza była opuszczona. Po godzinie, gdy Adelaide chciała zobaczyć się z matką, pojawiły się posiłki dla córki Adeli w postaci setek żołnierzy, w tym także elfów z bazy partyzanckiej, którzy walczyli z Nowym Wrogiem.
– Widzisz, a ty chciałaś już atakować – rzekł Gottard.
– Dziękuję, że mnie powstrzymałeś – odpowiedziała mu z wdzięcznością w głosie. – Teraz mamy realne szanse na zdobycie Nekrison i odbicie mojej matki.
Rozpoczęli atak, mimo wielkich głazów, rozwalających mury miasta, nadal zamek wyglądał tak, jakby był opuszczony. Adelaide rozkazała więc rozbić tylko most zwodzony. Kiedy to już było zrobione, wszyscy udali się do Nekrison, gdy tam weszli, nie było nikogo prócz śpiącej Adeli, która była uwięziona w klatce. Adelaide natychmiast uwolniła swoją matkę i zdjęła z niej klątwę. Adela się obudziła.
– Adelaide. Zostaw mnie i uciekaj stąd – powiedziała półgłosem.
– Nie! Zaraz cię wyleczymy i razem się wydostaniemy z tego koszmaru – rzekła córka.
– Adelaide. To jest zasadzka, Reenand cię tu zwabił, żadna armia w ciągu dwóch miesięcy by mnie nie zabiła – odezwała się głośniej, niż wcześniej. – Adel tylko na to czeka!
– To niemożliwe! W każdym bądź razie wyleczymy cię i razem się obronimy przed Nowym Wrogiem i… Adelem – powiedziała córka Adeli.
– Jak chcesz, bo widzę, że do niczego innego cię nie przekonam – odpowiedziała jej Adela.
Adelaide rozpoczęła kurację matki, zaś Gottard przygotowywał oddziały do obrony Nekrison.

Rozdział VII – Matka i córka

Po tygodniu, gdy wszystko było przygotowane, a Adela była już prawie zdrowa, na horyzoncie pokazała się wielka armia Nowego Wroga, a dowodził nią nie kto inny, a właśnie Adel. Nieumarli nie wiedzieli, że Gottard zwoła posiłki, ale nie zauważyli, że na wieżach ustawieni są elfy, strzelcy doskonali i zaatakowali mury miasta, aby tamtędy przeprowadzić atak. Gdy jedna część murów runęła, setki szkieletów, zombie, dziesiątki wampirów oraz jadowitego pomiotu zaczęła biec w stronę dziury, zaś wyżej leciało sześć kościanych smoków, oraz jeden jakby z krwią na swym szkielecie. Elfy zaczęłi ostrzeliwać jadowity pomiot, co szybko pozbawiło Adela tegoż oddziału, rycerz śmierci widząc to rzucił 'zapomnienie’ na elfy. Setki krzyżowców zaczęło walczyć ze szkieletami i z siejącymi zarazę zombie, gryfy zaatakowały wampirów, Adelaide pomagała pikinierom, którzy pomagali krzyżowcom, zaś Adela rzuciła czar 'ujawnienie niewidzialnych’ co pokazało, że w armii Adela znajdują się także duchy. Gdy tylko smoki znalazły się w zasięgu, mnisi zaczęli je ostrzeliwać, co znacznie pomogło w walce. Po niedługim czasie smoki padły, niestety gryfy też, a duchy zaatakowały balisty. Gottard z oddziałem kuszników rozkazał bronić tych maszyn. Po ciężkiej walce padły szkielety i zombie, ale pikinierów zaatakowały wampiry. Krzyżowcy w tym czasie pomagali zabijać duchy. Adela rzuciła 'wzmocnienie’ na elfy i inne swoje jednostki, zaś Adel rzucił 'deszcz meteorów’ na oddział kuszników, którzy od razu polegli. Kiedy pikinierzy zostali zabici, wampirami zajęli się krzyżowcy, z tymi akurat wampiry już nie potrafiły sobie poradzić. Elfy widząc moc Adela, zaczęły go ostrzeliwać. Rycerz śmierci przestraszył się ich, rzucił tylko 'truciznę’ na strzelców i uciekł z pola bitwy. Duchy w końcu zostały zabite i walka dobiegła końca.
Wiele istnień zostało unicestwionych, ale też wiele duszy zostało uwolnionych. Adela, jej córka oraz Gottard zebrali się na naradę. – Widzę, że Adel boi się nas i naszej wspólnej potęgi – zaczęła Adela. – Jeśli szybko go zaatakujemy, nie zdąży zdobyć przewagi militarnej. – W sumie tak. Ale nie wystarczy tylko go pokonać – odezwała się na to Adelaide. – On na pewno posiada w tej prowincji ze trzy zamki. – Nie tylko trzy nekropolie, ale też ma w swoich rękach bastion elfów, musimy odbić to miasto, inaczej Nowy Wróg zmusi naszych dalekich kuzynów do walki przeciwko nam – wtrącił Gottard. – Rzeczywiście, a więc najpierw uzbierajmy szybko choć trochę armii, odbijmy bazę elfów, zabijmy Adela i przejmijmy te trzy cholerne nekropolie, a potem zrównajmy je z ziemią! – powiedziała na to matka Adelaidy. – Jestem za tym pomysłem! – rzekła córka. – Ja też. Więc do boju! – zakończył Gottard.
Po niecałym tygodniu trzech bohaterów ruszyło w swoje strony. Adela ruszyła z największą armię w stronę ucieczki swego byłego męża, Gottard pojechał odbić bastion, a Adelaide oczyścić teren z nieumarłych i zebrać większą armię. Córka Adeli szybko wykonywała swoje zadanie, wokół Nekrison po krótkim czasie nie było śladu po nieumarłych, a wszystkie kopalnie, tartaki i kamieniołomy pracowały teraz dla ludzi. Gottard dojechał do miasta elfów i odkrył, że wszyscy byli przeciwko nieumarłym i całe miasto przyłączyło się do Gottarda. Adela w poszukiwaniu swego byłego, odkryła zamek, który był opanowany przez martwiaków. Adel prawdopodobnie mógł się ukryć w mieście, choćby dlatego, że tam znajdują się wojska nieumarłych. Adela szybko rozpoczęła oblężenie. Armie Adeli i Adela nie były wielkie, lecz po chwili wojska Adeli zdobyły przewagę, Adel widząc to, rzucił 'strefę zimna’ na Adelę. Zginęli wszyscy oprócz matki Adelaide. Adel spojrzał byłej żonie prosto w oczy, wyjął miecz z pochwy, chwycił mocno i ruszył w kierunku Adeli, zaś ta wyciągnęła wekierę i tarczę, przygotowała się do szarży rycerza śmierci. Adel wykonał zamach, Adela obroniła się tarczą, sama zaatakowała nogi Adela, lecz ten podskoczył i uderzył z góry mieczem w róg hełmu Adeli, ocierając także jej ramię. Matka Adelaide upadła, Adel chciał oburącz zabić mieczem swoją byłą żonę, lecz ona wykonała unik obracając się w bok, Adela rzuciła czar 'błyszczący pył’ i zanim Adel się odnazazł w magicznej mgle, ta się pozbierała i pobiegła w stronę ojca Adelaide. Gdy już dobiegła i wykonała atak wekierą, Adel odskoczył w bok i przywołał dwa szkielety do pomocy. Adela rzuciła 'święty pocisk’ i zniszczyła szkielety, raniąc także swego byłego męża. Gdy ten był oszołomiony, Adela go zaatakowała, ale ten chwycił koniec ostrza miecza w drugą dłoń i zablokował atak Adeli. Nagle Adela kopnęła przeciwnika poniżej pasa, a następnie roztrzaskała czaszkę nieumarłego bohatera wygrywając przy tym pojedynek. Adela zdobyła miasto i pokonała najsilniejszego herosa nieumarłych, co dało niemałą przewagę.
Gottard z elfami przybył do nowo zajętego zamku, Adelaide przyjechała z posiłkami, zaś Adela miała dla obu bohaterów dobre wieści. W trochę ponad pół miesiąca wszystkie trzy nekropolie zostały zniszczone. Wezwano okolicznych kleryków, by oczyścili ziemie, na których niegdyś stały nekropolie. Wkrótce wszystko wróciło do normy, przynajmniej na jakiś czas.

Epilog

Adela urządza wesele swej córce i Gottardowi w mieście sił natury. Wkrótce sama także poznaje pewnego półelfa w średnim wieku imieniem Blirvaen, który obdarzył ją miłością i to z wzajemnością. Wszyscy żyją szczęśliwie… do czasu.

Dodaj komentarz