Opowieści Mrocznego Władcy: The Question of Faith

Opowieści Mrocznego Władcy

pióra Lorda Saurona (Tajemnice Antagarichu)

The Question of Faith


Pokój. Ciemny pokój. Prosty, skromny, tylko w części umeblowany jednak wystarczająco. Dwa krzesła, prosty stolik który mimo śladów zniszczenia był dokładnie wyczyszczony. Łóżko, wygodne i solidne, nie jest jednak cudem. Bogacz na sam widok skrzywiłby się z obrzydzenia. Na półkach rozmieszczono kilka przedmiotów… Księga, oprawna w skórę z pergaminowymi kartkami. Doprawdy, aż dziw by coś tak cennego znajdowało się w tym miejscu. Kryształ… Czerwony jak krew, doskonale oszlifowany, w sposób niemożliwy dla zwykłego dłuta. Zdawał się pochłaniać wokół siebie światło, kumulować je w sobie i rozpościerać wokół siebie smugi krwistej mgły. Ktoś bardziej przesądny musiałby być mocno przerażony. Para okien była zasłonięta, choć przy jednym z nich pozostawiono wąską szparę. Przy tym oknie od strony domu, siedział na krześle człowiek. Nie taki zwykły. Ubrany w zbroję czarną jak noc, skrzydlaty hełm ozdobiony piórami jakiejś pierzastej bestii. Płaszcz wyglądający jak utkany z czystego mroku. Mrocznego wyrazu całego stroju dopełniała sama postać. Choć była człowiekiem, miała dość bladą skórę – mężczyzna sprawiał wrażenie jakby znajdował się w agonii. Najbardziej uwagę zwracały jego oczy… Te oczy… Brak tęczówek i źrenic. Tylko białka. On nie był jednak ślepy. Potrafił spojrzeć w głąb czyjejś duszy, odrzeć ją ze wszystkich pragnień i ciepła dnia, pozostawić nagą w ciemności. Kimże on był? Jaka była jego przeszłość?

Obecnie to nie ma znaczenia.

Cienie się wydłużają. Twarz rycerza blednie… W tamtych dniach coś w nim umarło… Litość, nadzieja, współczucie. Piękne słowa, jakże się pustymi okazały. Widział więdnące życie w uścisku śmierci. Kiedy to co dobre i uświęcone, wszelkie czyny do tego dążące ostatecznie w zło się obróciły. Są przeklęci. Wszyscy bez wyjątku. Skazani na przeklęte koło bez ucieczki, kiedy pragnąc się wyrwać z tego szaleństwa jeno zagłębiasz się w nie co raz bardziej. To jak labirynt – pragnąc z niego uciec, gubisz się a w końcu umrzesz zabity przez pułapkę, potwora, z głodu lub sam zadasz sobie śmierć. Wiara. Sam kiedyś wierzył. Ufał. Bóstwa, ludzie, nieludzie, słuszne idee. Wszyscy go zawiedli. Zawiódł go nawet on sam. Jego własna świadomość. Wiecznie czuł na sobie czyjeś spojrzenie. W nocy często je widział nawet przy zamkniętych powiekach. Gorejące, czerwone oczy. Twarz. Usta, wykrzywione w szaleńczym, okrutnym uśmiechu. Ich wygląd sam zadawał ból, czasami jednak się ruszały. Czasami drwiąca maska stawała się żywa, wydawała z siebie różne dźwięki. Słowa, nieznane, objawiające zakazane prawdy. Niedostępne śmiertelnym. Szaleństwo pochłonęło go całkowicie. Żyje na granicy dwóch światów, skazany na udrękę w obu.  Czyn. Ostatni rozpaczliwy czyn. Niewiele mu siły zostało. Żadnej nadziei… Jeno wola silna niczym stal utrzymuje go przy życiu. Pewnego dnia przyjdzie pomyśleć nad godnym epitafium… Teraz jednak nie czas na grób. Teraz czas działać. Wyrwać się z tej pułapki i zawalczyć raz kolejny. Ostateczny.

Krwawił obficie, lampa życia powoli w nim dogasała… Poczuł pragnienie objęcia tego co działo się w nim, widział wizje swego własnego losu. Udręki, bezkresnej udręki z powodu niespełnionego obowiązku. I tego co dokonał, a dokonał wiele. Jakże wiele zła się przez to poczęło. Jakże wielką cenę przyjdzie za to zapłacić. Zawsze nadchodzi czas zapłaty. Twarz uśmiechała się bezlitośnie, wiedząc że już niedługo będzie należał do nich… Na wieczność.

Jednak… Nagle coś w nim się przebudziło. Opór, wściekłość na to, co mu uczyniono. Życie które przemieniono w niekończącą się mieszaninę omenów, wizji upiorów, krwi i cierpienia. Zabijał, zabijał wielokrotnie. Z rozkazu i własnych chęci. Pożądając mocy i wiedzy. Wierząc, że pozwolą mu uczynić wszystko, posiąść Płomień Nieodkryty. To była jednak pułapka dla naiwnych. Miraż, ułuda. Zmyślona historyjka bez żadnego uzasadnienia, zakamuflowana.
Odrodził się na nowo. Apatia ustąpiła woli działania. Niechęć przemieniła się w zaciekłość. Będzie walczył do końca. Skończył się czas cierpliwego upadlania się. Nadszedł czas rozliczenia!

Magia przepłynęła przez jego żyły, lecząc jego rany i przywracając do życia ze skraju Otchłani. Usłyszał głosy. Dobył powoli miecza. Zawsze zimnego w dotyku, nawet po zbrukaniu go gorącą krwią. Miecz był półtoraręcznym narzędziem zabijania. Rękojeść ozdobiona czaszką jakiejś istoty przypominającej być może głowę kozła z której ulatniały się niebieskie płomienie. Potężne ostrze pokryte świecącymi się błękitnym kolorem runami. Niewprawne oko mogło łatwo pomylić z mieczem katowskim. Tak naprawdę broń to była specyficzna, wykonana na zamówienie, stanowiąca hybrydę najlepszych elementów każdego rodzaju broni.

Rycerz wysunął się na zewnątrz. Dzień był pogodny i słoneczny. Dom znajdował się w środku lasu, na polanie. Ponad drzewami widać było w oddali majączące góry. Nastrój sielanki psuła jednak cisza. Brak leśnych odgłosów, co zaniepokoiło rycerza. Dostrzegł przed sobą osiem postaci. Humanoidalnych, gdyż ludźmi nazwać ich nie można było. Pięć z nich pokrytych było delikatną łuską, a ubranych w mocne zbroje płytowe. Czerwone oczy, ze źrenicami przypominającymi oczy gada ręce i nogi (nie mieli butów) miały pomiędzy palcami rozpostartą mocną, ale lepką błonę, dzięki czemu potrafili bardzo łatwo się wspinać. Jako włosy mieli przypominające płetwy u ryb wypustki, a poza tym owłosienia nie mieli wcale.  Vorgowie, rasa tajemniczych gadziopodobnych istot była znana jako doskonali i wszechstronni łowcy. Znali się na fechtunku, strzelaniu z łuki i liznęli tajemnej wiedzy. Ostatnia trójka była ludźmi z krwi i kości. Ubrani podobnie jak ich towarzysze. W garści ściskali potężne koncerze.

Rycerz na ich widok czuł powrót starych, dobrych czasów. Teraz ma jednak nowy cel do wykonania. Zanim jednak wykona swe zadanie… Będzie zabijał. Ci głupcy tutaj będą pierwsi!

Dodaj komentarz

1 Comment

  1. Opis postaci, Rycerza, który został oszukany i szuka zemsty. Ciekawe co będzie z nim dalej. Zobaczymy też o co chodziło ze Niewidomym Starcem oraz klejnotem. Czas zacząć coś czytać z Opowieści, bo od długiego czasu tylko dwie pierwsze przeczytałem :).