Gadzina z gór
Autorstwa Cohena
W górach na dalekiej północy,
tam gdzie mgły od zawsze panujące,
i śniegi stoki gór pokrywające.
Mieszka smok przebrzydły, śmierć siejący.
W noc późną gad przeklęty wzlatuje nad ziemię,
miasta po drodze spotkane – niszczeją,
życie w nich zamiera, ludzie giną.
Zaś to bydle jest tylko by niszczyć.
Bestia ta podła i czci nie warta,
wzleciała nad Gnarkiem i rzygnęła ogniem,
wściekła zniszczyła wieżę ratuszową ogonem.
Ludzie pierzchali gdzie tylko mogli.
Smok zniszczył wspaniałe miasto.
ci którzy zostali lamentowali,
życie opuściło osadę, smok również.
Sprawca kieruje się do swej pieczary…
Władyka pobliski, Lybort miał na niego plan,
zebrał ludzi na święty bój z gadem,
na honorową walkę, poszli tłumem w ślad,
szykują mu tutaj pole grobowe.
Gdzie smok spocznie na wieki, w zapomnieniu.
Odtąd po smoczej bestii ostał pancerz z łuski,
srebrzy się on iskrzy, i oko kusi.
Oko głupców i idiotów.
Smocze złoto – łuska gadzia.
Zbroja z łuski była pokusą
ludzie zabijali się o nią
tak jak to niegdyś
smok przeklęty z nimi czynił.