W poszukiwaniu własnej drogi – ,,Wygnanie” R.A. Salvatore

Trylogia Mrocznego Elfa wciągnęła mnie niezmiernie. Od ostatniego wpisu dotarłem już do połowy trzeciej części, a jeszcze nie zdążyłem opisać drugiej! Muszę przyznać, że twórczość R.A. Salvatore ma to coś. Matthew Stover w przedmowie do III wydania ,,Wygnania” – drugiej księgi Legendy Drizzta, czyli zbiorczego określenia książek na temat mrocznego elfa o jasnym sercu – zadał pytanie, dlaczego Drizzt jest fajny? Jego odpowiedź nie ma w sobie ani cienia przesady: magia literatury w połączeniu ze sztuką uczyniły opowieści o mrocznym elfie wyjątkowymi. Myślę także, że każdy z nas jest w stanie uchwycić w Drizzcie cząstkę siebie – jego problemy i przeżycia wewnętrzne są przecież tak bardzo ludzkie, tak bardzo nam bliskie.

Przejdźmy jednak do samej książki, która będzie tematem dzisiejszego felietonu/recenzji (forma nie jest tak bardzo istotna). ,,Wygnanie” posiada strukturę zbliżoną do ,,Ojczyzny” – począwszy od Dramatis Personae i krótkiego Preludium, przechodzimy następnie przez pięć kolejnych części (Łowca, Belwar, Przyjaciele i Wrogowie, Bezradny, Dusza). Każda z nich rozpoczyna się od przemyśleń samego Drizzta Do’Urdena, ma postać swego rodzaju kartki z pamiętnika, zapowiadającej wydarzenia, które nas czekają.

Młody elf zdecydował się definitywnie opuścić rodzinne Menzoberranzan, nie akceptując matriarchalnej tyranii i niezrozumiałego dla niego okrucieństwa. Rozpoczął życie samotnika, przemierzając wraz z magiczną panterą Guenhwyvar tunele Podmroku. Z czasem jego poczynaniami zaczęły kierować pierwotne instynkty, a drzemiący w nim łowca obrał sobie jeden cel – przetrwanie. Drizzt zmagał się z licznymi przeciwnikami – bestiami żyjącymi w podziemnym świecie. Zdołał pokonać nawet potężnego bazyliszka. Zamieszkiwał grotę, którą współdzielił z plemieniem mykonidów – inteligentnych grzybów o humanoidalnej postaci. Nie zdołał jednak zawrzeć w tym okresie relacji innych nich strategiczne sojusze, brakowało mu przyjaźni. Z biegiem czasu zaczął zauważać, że zatraca swoją tożsamość.

Spotkanie grupy svirfneblinów – gnomów głębinowych – stanowiło punkt zwrotny w jego dotychczasowym życiu. Drizzt rozpoczął trudną walkę z instynktem łowcy na rzecz próby nawiązania kontaktu z tymi istotami. W międzyczasie doszło do jego konfrontacji z członkami rodziny, którą porzucił. Opiekunka Malice chciała za wszelką cenę zgładzić zbuntowanego syna, by na nowo pozyskać łaskę bogini Lolth. Drizzt znacząco jednak poprawić swoje umiejętności i z łatwością rozprawił się z bratem Dininem i najstarszą siostrą Brizą. Nie oznaczało to jednak bynajmniej końca kłopotów.

Drizzt zdecydował się na wędrówkę do Blindgenstone – miasta gnomów. Podjął ryzykowną próbę przyłączenia się do społeczności, która z uzasadnioną niechęcią i nieufnością odnosiła się do wrogiej rasy drowów. Z pomocą przyszedł mu Belwar Dissengulp, krasnolud, któremu niegdyś okazał łaskę, ratując życie przed żądnymi krwi mrocznymi elfami. Wielce Szanowany Nadzorca Kopaczy stał się przyjacielem Drizzta, zaś pobyt elfa w Blindgenstone stanowił niezwykle radosną odmianę od życia łowcy w tunelach Podmroku.

W tym czasie jednak Opiekunka Malice knuła okrutną zemstę. Do zgładzenia Drizzta zamierzała wykorzystać moc Pajęczej Królowej oraz… uśmierconego fechmistrza Zaknafeina. Obecność drowa w mieści svirfneblinów stwarzała zagrożenie dla społeczności, dlatego zmuszony został ją opuścić. Nie podróżował jednak sam – Belwar nie pozostawił przyjaciela w potrzebie.

Przemierzając wspólnie z krasnoludem i kocicą niebezpieczny Podmrok napotykali na różne niebezpieczeństwa, interesujące gatunki podziemnej flory i fauny. Do najciekawszych spotkań należała niewątpliwie konfrontacja z Clackerem – peczem przemienionym przez podłego ludzkiego maga z powierzchni w hakową poczwarę. Dołączył on do drużyny, zaś Drizzt obiecał, że znajdzie sposób na odczynienie uroku i uratowanie tożsamości nowego przyjaciela. Przypomniała mu się własna walka z alter ego łowcy…

Nieustannie ścigał ich jednak duch-widmo nasłany przez ród Do’Urden, który niszcząc każdego napotkanego przeciwnika miał tylko cel główny – zabić Drizzta. Ten przy pierwszym spotkaniu nie był w stanie uwierzyć w stopień obrzydliwości, do jakiego posunęła się Opiekunka Malice. Póki co jednak jednak tułaczy napotkało kolejne niebezpieczeństwo. Oto wpadli w zasadzkę łupieżców umysłu – najniebezpieczniejszych istot w Podmroku. Zdolne do kontrolowania woli swych ofiar istoty uczyniły z Clackera, Belwara i Drizzta swych niewolników. Dwaj pierwsi zmuszeni nawet zostali, by stanąć przeciw sobie na arenie.

Pozbawionym władzy nad umysłem przyjaciołom z Planu Materialnego z pomocą przyszła pantera z Planu Astralnego. Guenhwyvar odporna była na mroczne sztuczki ilithidów, dzięki czemu z łatwością pokonała tych, którzy wkroczyli do jej wymiaru, a następnie ruszyła na pomoc reszcie drużyny. W międzyczasie atak podjęła inna istota niewrażliwa na czary umysłu, jednak zdecydowanie nie tak przyjaźnie nastawiona do naszych bohaterów. Duch-widmo w ciele byłego fechmistrza Do’Urden zabijał łupieżców, bo stanęli mu na drodze do celu.

Wyzwoleni przez panterę wojownicy pokonali swych ciemiężycieli. Musieli jednak uciekać, gdyż duch-widmo ruszył ich śladem. W końcu jednak musiało dojść do konfrontacji. Żadna żywa istota nie była w stanie zwyciężyć z nieumarłym potworem w zwykłej walce. Kiedy Drizzt to pojął, zdecydował się na ruch tyleż ryzykowny, co bezbłędny. Postanowił obudzić w Zaknafeinie duszę. Duszę ojca, który był w stanie niegdyś oddać za niego życie.

Plan Opiekunki Malice nie powiódł się, co doprowadziło do błyskawicznego upadku tak szybko pnącego się po szczeblach hierarchii domu Do’Urden. Niedawni sojusznicy, wraz najemnikiem Jarlaxle i jego kompanią, skierowali swe ostrza przeciwko żołnierzom ósmego wówczas już domu. Ot, takie zwyczaje Menzoberranzan. Ci, którym udało się przeżyć – w szczególności Dinin i Vierna – dołączyli do kompanii Dregan D’aerthe.

To jednak nie oznaczało końca kłopotów Drizzta, a w szczególności jego moralnych dylematów. Podczas potyczki z Zakiem poległ Clacker, któremu obiecał pomoc. Nie chcąc narażać Belwara i reszty gnomiej społeczności podjął bolesną acz ostateczną decyzję. Wraz z Guenhvywar zdecydował się na podróż na powierzchnię. W ten sposób rozpoczyna się kolejny etap w życiu poszukującego swego miejsca w świecie elfa.

r.a. salvatore wygnanie

Dodaj komentarz