Rok 2018 ma być tym, w którym GWINT w końcu – po dwóch latach beta testów, w tym roku publicznych – ma zostać w pełni wydany. Prace oczywiście w dalszym ciągu trwają, a twórcy czynią, co tylko w ich mocy, aby finalny produkt usatysfakcjonował – tak fanów, jak i ich samych. O planach na przyszłość Gwinta, w imieniu własnym oraz całego zespołu, napisał Marcin Iwiński w liście otwartym.
Wspomnienia z przeszłości
We wstępie współzałożyciel CD Projekt zwraca uwagę, iż sam jest graczem. Gwint zaś stanowi jedną z jego ulubionych pozycji. Wspomina także pokrótce wrażenia z 2016 roku, kiedy to gra została oficjalnie zapowiedziana.
Wciąż pamiętam ten dreszczyk emocji, który czułem, gdy w 2016 roku zapowiadaliśmy GWINTA na PC i konsole podczas targów E3. To były naprawdę niezapomniane chwile. Gra spodobała się zarówno Wam — graczom —- jak i mediom. Nie mogliśmy sobie wymarzyć lepszego debiutu… Aleśmy byli naiwni! Nie wiedzieliśmy jak bardzo tworzenie i wspieranie gry wieloosobowej, w której gracze rywalizują ze sobą, różni się od tworzenia fabularnych gier dla jednego gracza.
W dalszej części Marcin Iwiński zapewnia, iż w kontekście jakości twórcy nie są skłonni do kompromisów. Po czym przechodzi do prezentacji projektu GWENT Homecoming.
GWENT Homecoming – czego możemy się spodziewać?
Chcemy, aby GWINT wymiatał i na nowo rozpalił w Was pasję do naszej ukochanej karcianki. Aby tego dokonać, będziemy potrzebować Waszego zaufania i cierpliwości. Przez kolejne 6 miesięcy zamierzamy w pocie czoła dopracowywać każdy aspekt GWINTA, który tego wymaga.
Autor listu pokrótce informuje graczy, jakie elementy zostaną dodane bądź dopracowane przez oficjalną premierą gry. Powołuje się w tym miejscu na słowa szefów projektu – Katarzyny Redesiuk oraz Rafała Jakiego. I tak po pierwsze planowane jest wprowadzenie mechaniki, która sprawi, że zagrywanie konkretnych kart na przypisany im rząd będzie dla gracza korzystniejsze (GWINT jako pole bitwy). Po drugie, przebudowie ulec ma w znacznej mierze warstwa wizualna gry, a liczba rzędów na planszy maksymalnie ograniczona – w skrajnym przypadku nawet do 2 (Nowa plansza). Usprawnieniu ulec ma ponadto tzw. „coinflip”, który nie został prawidłowo zbalansowany (Mechanika rzutu monetą).
W finalnej odsłonie gry pojawić się ma również samouczek oraz nowy system rejestrujący postępy i osiągnięcia gracza (Zmiany w systemie postępów gracza). GWENT Homecoming przewiduje także ograniczenie losowości gry (Rozgrywka stawiająca na umiejętności gracza), uwydatnienie charakteru i tożsamości poszczególnych frakcji (Powrót do korzeni) oraz nowy – mroczniejszy – interfejs (Prawdziwie Wiedźmińska gra karciana). Wreszcie, w dniu premiery Gwinta zadebiutuje singlowa kampania fabularna pt. Wojna Krwi.
Całość planów została w skrócie zaprezentowana na poniższej ilustracji.
List otwarty dostarczył nam zatem całkiem sporo nowych informacji na temat tego, co twórcy planują na ostatnią prostą prac nad grą. I trzeba przyznać, że lista pomysłów jest imponująca. Twórcy jak zwykle postanowili uczynić grę maksymalnie satysfakcjonującą odbiorcę. GWINT stanowić ma docelowo pełnoprawne wydłużenie uniwersum w nowym stylu. CD Projekt RED nie zaniedbuje żadnego aspektu rozgrywki, dbając chociażby o kwestie fabularne, co jak w przypadku karcianek nie stanowi takiej oczywistości. Można więc śmiało zgodzić się ze stwierdzeniem Marcina Iwańskiego, że w ramach GWENT Homecoming:
Będzie się działo!
[…] zaniedbają Gwinta. Dla tego ostatniego przygotowują bowiem potężną aktualizację pod nazwą Homecoming, która niesie z sobą swoistą rewolucję w zakresie interfejsu, mechaniki i samej rozgrywki. […]