Zwierzątko Ani
Autorstwa Deferdusa (Tajemnice Antagarichu)
Cześć Mamo! Mam na imię Kubuś i jestem już na świecie od dziesięciu lat. Dawno Cię nie odwiedzałem, przepraszam za to. Obiecuję, że jutro przyjdę do Ciebie, odwiedzę też twoich znajomych, którzy Ci towarzyszą! Zapalę na twoim kamiennym łóżku świeczkę, zawsze to uwielbiałaś. Ja wiem o tobie dużo, bo tata mi opowiadał, ale tobie chyba nic nie mówił o mnie, więc sam postanowiłem opowiedzieć Ci o sobie. Uwielbiam różne gry i zabawy, jak przystało na mój wiek. Ludzie mówią, że dzieci mają wyobraźnię, która czasami potrafi nam mocno namącić w głowie. Ja osobiście uważam, że nie mam aż takiej mocnej wyobraźni, bardziej opieram się na nauce. Jestem niezwykle inteligenty, przynajmniej tak mówią moi nauczyciele.
Dziękuję Ci za to mamo, na pewno mam to po tobie! Wróćmy do tematu wyobraźni. Moja koleżanka, Ania w podobnym wieku do mojego wyobraziła sobie kiedyś zwierzątko i nazwała je Borys. Nie potrafił mi wytłumaczyć czym jest ta istota. Mówiła, że opiekuje się nim najlepiej jak potrafi, dzień w dzień zawsze jest przy nim, karmi go, myje, czesze i głaszcze. W końcu utraciłem z nią kontakt. Nie było jej nigdy w domu i zaczynałem się denerwować. Zawsze się rozumieliśmy! Kiedyś jak przechodziłem obok jej domu widziałem tam karetkę i policję, to trochę dziwne. Od tego czasu już jej nie widzę, rodziców też nie ma. Tata mówi, że musieli wyjechać z powodu ważnych spraw. Szkoda, bardzo ją lubiłem.
Jak zauważyłaś zacząłem opowiadać o swoich przeżyciach, więc opowiem Ci więcej. Minął już rok, od kiedy Ani nie widzę. Przypomniałem sobie, że posiadamy silną wyobraźnię, więc postanowiłem spróbować i wyobrazić sobie Anię. Abym mógł ją ponownie zobaczyć i pobawić się z nią. Zamknąłem oczy i rozpocząłem wyobrażanie. Myślałem o Ani, o tym jak się z nią bawię, nawet próbowałem wyobrazić sobie jej zwierzątko. Gdy otworzyłem oczy, okazało się, że to wszystko jest bez skutku. Zdenerwowałem się na siebie, było mi żal, że to nie działa. Było już późno, więc postanowiłem iść spać.
Obudziłem się, i usłyszałem cichy szept. Brzmiał mi znajomo, jakbym już wcześniej go słyszał.
– Kubuś. Kuba, chodź do mnie. – mówił – Borys przyszedł ze mną. Pobawimy się jak za starych czasów.
Wiedziałem już kto to był. Szybko podniosłem się z łóżka i rozejrzałem się po pokoju. Ale nie zobaczyłem nikogo.
– Znajdź mnie Kubuś! Pobawimy się w chowanego. – słyszałem i czym prędzej wstałem, założyłem kapcie i rozpocząłem poszukiwania. Przeszukałem cały pokój, lecz nikogo tu nie było. Znałem prawie wszystkie kryjówki!
Postanowiłem poszukać w całym domu.
– Znalazłeś mnie! – powiedziała, gdy wszedłem do łazienki. Ania była w lustrze.
– Co ty tutaj robisz! To nie możliwe abyś znajdowała się w lustrze! – mówiłem i nie dowierzałem własnym oczom
– Teraz pobawimy się w coś innego…
– W co?
– W kradzież duszy! – wykrzyczała mi w twarz. Jej dłonie wyszły z lustra i złapały mnie za ramiona. Czułem się bardzo niedobrze, próbowałem krzyczeć ale nie mogłem. W końcu przestałem odczuwać stopy, potem całe nogi. Powoli uchodziło ze mnie całe życie. Ale to nie mogło być możliwe. Oczy Ani był całe czarne, a twarz bardzo blada.
Uśmiechała się szeroko, a zamiast zębów miała tysiące ostrych kłów. Nie pamiętam co było dalej…
Obudziłem się, cały w pocie z powrotem w swoim łóżku. Wokół był bałagan, a obok mnie stał mój tata, próbujący mnie uspokoić. Był przerażony, musiało stać coś złego. Odetchnął z ulgą, gdy siedziałem rozbudzony na łóżku.
– Kuba, co się z tobą działo? Miałeś zły sen? Dostałeś jakiegoś ataku. – mówił i wyjął telefon – Zadzwonię do lekarza…
– Tato! – wykrzyczałem już w płaczu. – Miałem potworny sen! To było takie przerażające… – mówiłem zdenerwowany.
Zauważyłem trochę krwi na poduszce, czułem tez jej typowy smak w ustach…
Po chwili przyjechał lekarz. Często bywałem chory, a on był bardzo dobrym znajomym taty, więc zawsze przyjeżdżał on. Lubiłem go, zawsze potrafił mi pomóc, po za tym gdy przyjeżdżał w odwiedziny opowiadał dużo kawałów. Na pewno go znasz, to on Cię przeniósł do kamiennego łoża. Mam nadzieję, że jest Ci tam wygodnie. Wracając do tematu, lekarz zbadał mnie dokładnie. Co straszne dalej nie czułem swoim nóg. Były całe blade, a ja nie mogłem nimi poruszać. Wyszedł z moim tatą do innego pokoju, po czym rozmawiali przez chwilę. Tata wrócił smutny.
– Kubuś. Twoje nogi są bardzo zmęczone i prawdopodobnie będą musiały od ciebie odejść – mówił – Lekarz zabierze Cię ze sobą.
To dziwne. Przecież wiem, że nogi nie mogą sobie po prostu odejść. Nie pozostało mi nic, jak się zgodzić. Po jakimś czasie znalazłem się w szpitalu. Co dziwne, cały czas słyszałem cicho w swojej głowie krótką rymowankę
„Kubusiu, Ania wróciła i bawić się z tobą chciała. Wkrótce dokończymy frajdę, bo trwa fajna zabawa.”
Inni lekarze mówili coś o martwicy tkanki, nie wiem co to znaczy, nie znam się na takich sprawach, ale natychmiast zawieziono mnie na łóżku do pewnego pokoju. Nad drzwiami był napis „Blok operacyjny”. Tak, pamiętam wszystko bardzo dobrze. Kazano mi oddychać przez pewną maskę, aż w końcu zasnąłem.
Obudziłem się w tym samym miejscu. Wszędzie był pewien czerwony płyn i plamy, a na ścianie był nim wypisany napis „Panna śmierć wróciła, Bóg nas opuścił”. W szkole uczono mnie, że Bóg jest z nami zawsze i wszędzie, dlatego nie rozumiem tego. I kim była panna śmierć? Nade mną mrugało delikatne światła. W końcu z lekkiego dymu wyłoniła się Ania. Bardzo nie chciałem jej widzieć. Bałem się.
– Trzeba dokończyć co zaczęliśmy Kubusiu – mówiła. Ale ja nie chciałem już się w to bawić. Próbowałem uciekać, ale nie miałem już nóg. Dziewczyna znowu mnie złapała i rozpoczęła swoje pożeranie ale… Obudziłem się z powrotem już w łóżku szpitalnym.
– Tak, to na prawdę potworny przypadek. – słyszałem głosy
– Na szczęście leki uspakajające zadziałały.
– Czy ktoś do cholery wie, co mu może być – tym razem to był tata. Wiedziałem, ze słowo którego użył jest brzydkie.
– Twój syn jest jednym z przypadków cierpiących na niepełnosprawność intelektualną. My nic więcej nie zrobimy, nie wiemy skąd biorą się ataki, ponieważ epilepsji nie stwierdzono. Chłopiec zostanie przeniesiony do szpitala psychiatrycznego.
– Ale on nigdy nie był chory psychicznie. Był najlepszym uczniem w klasie, zawsze był wesoły. Nigdy nic go nie bolało.
– Przykro nam, decyzja została podjęta.
I wtedy lekarze zauważyli, że leżę przytomny i wszystko słyszę. Chociaż nic nie rozumiałem, wiedziałem, że jest ze mną coś złego. Co dziwne widziałem Anię tym razem wszędzie. Stała i uśmiechała się do mnie swoimi kłami. Nikt jej nie widział, tylko ja…
W końcu przewieziono mnie do innego szpitala, z którego właśnie do Ciebie pisze mamo. Dostałem dużo różnych tabletek. Wszyscy są dla mnie bardzo mili. Tylko cały czas widzę przerażającą Anię. Jestem już bardzo zmęczony, ale boję się zasnąć. Widzę, że ona cały czas uśmiecha się coraz bardziej, a z ust zaczyna wypływać ten sam czerwony płyn co wcześniej. Rozpoczęła z powrotem rymowankę.
„Kubusiu, Ania wróciła i bawić się z tobą chciała. Wkrótce dokończymy frajdę, bo trwa fajna zabawa.”
Słyszałem wokół również wcześniejsza słowa. Były wypowiadane chórem.
„Panna śmierć wróciła, Bóg nas opuścił”
Brzmiało to w mojej głowie cały czas.
– Kubusiu, pora spać. – powiedziała pani pielęgniarka. Chciałem zaprotestować, ale ona zgasiła światło i wyszła z prędkością światła.
– Tak Kubusiu, czas spać. – powiedziała Ania. Zaczęła śpiewać kołysankę. Ja nie chciałem spać, bałem się. A Ania śpiewała… A moje powieki opadały. Zasnąłem.
– Teraz trzeba dokończyć zabawę. – Otworzyłem oczy. Wokół znowu były czerwone plamy. Jej twarz momentalnie skoczyła do mnie i złapała mnie.
– Pora się przyznać. Nie jestem Anią Kubusiu. Jestem jej zwierzątkiem. Ania już mi się znudziła. Teraz ty staniesz się moją zabawką. – Ostatnie słowa słyszałem cały czas. Nie wierzyłem w to.
– Nie długo spotkasz się z mamą i Anią – mówił i rozpoczął wysysać ze mnie życie. Jeśli mówił prawdę niedługo Cię zobaczę. Czułem ogromny ból, aż w końcu ogarnął mnie spokój. Nie czułem już nic. W końcu wyleciałem ze swojego ciała. Widziałem siebie leżącego, całego bladego na łóżku. I właśnie w tym stanie do Ciebie piszę mamo. Niedługo się zobaczymy, obiecuję. Właśnie mnie gdzieś zabierają, tata jest smutny i płacze. Ale on też nas niedługo zobaczy prawda?
Teraz jestem zmęczony. Zmęczony wszystkim co się stało. Może po prostu znowu zasnę? Zwierzątko cały czas podróżuje i szuka nowych zabawek, uważaj mamo, dobranoc i do jutra…
Chłopiec został znaleziony martwy w łóżku, a obok niego leżała powyższa notatka. Wokół było pełno krwi. Zanikły wszystkie narządy wewnętrzne, a z oczu zostały mu tylko białka. Nikt nie wie jak to się stało. Przez kilka lat były prowadzone różne badania. Niestety co roku jakieś dziecko umiera w ten sam sposób, dlatego jeżeli zostaną zauważone jakieś oznaki tej przerarzajacej choroby jak:
– ataki w trakcie snu
– majaczenie o śmierci
– momentalna martwica tkanki
– kaszel krwią, krwawienie przez usta
Prosimy o jak NATYCHMIASTOWE zawiezienie dziecka do najbliższego szpitala.