Rozterki Mathiasa #1 – Gry przeglądarkowe dawnej i dziś

Początek przygody

Początek moich przygód związanych z rozgrywką za pośrednictwem okna przeglądarki internetowej jest nierozerwalnie powiązany z podłączeniem się do stałego łącza, a więc stawianiem pierwszych kroków w wirtualnej przestrzeni. Miało to miejsce w okolicach 2005/06 roku. Po krótkim zainteresowaniu dość badziewnymi internetowymi platformówkami pewnego dnia kliknąłem w reklamę powiązaną z nieistniejącą już dzisiaj grą Vendetta, która okazała się moim pierwszym tytułem via www. Rozpoczął się okres mojej wręcz fascynacji tą formą rozgrywki, po kolei testowałem gry firmy GameForge, później również InnoGames czy innych wydawców. W sumie zaliczyłem kilkadziesiąt różnych gier uruchamianych w moim wypadku za pomocą wpierw Internet Explorera, później Mozillę czy Google Chrome ;-). Gry przeglądarkowe stały się jednym z moich ulubionych gatunków.

gry przeglądarkowe (Ogame)
OGame – jedna z najpopularniejszych gier przeglądarkowych w naszym regionie.

Wyczuwalny regres

Oczywiście, po tych wszystkich latach zapał do klikaczy typu Plemiona, Ogame czy Shakes&Fidget znacząco osłabł, choć zdarza mi się jeszcze od czasu do czasu zainteresować na pewien czas tym czy innym tytułem. Nie mniej nie sposób nie zauważyć, że gry przeglądarkowe w formie, do której przywykli pasjonaci mojego „pokolenia”, stopniowo odchodzi w niepamięć, a sama branża via www ustępuje pola porządnym produkcjom na bazie klienta. Wywołane to zostało przez kilka czynników.

Rozrywka na pewno nie idealna

Przeciwnicy tego gatunku zwracają uwagę, że gry przeglądarkowe skażone są często powtarzalnością, schematycznością, ich możliwości bywają mocno ograniczone, mikropłatności biorą nieraz górę nad rzeczywistą treścią. Trudno się z tym nie zgodzić. Tytuły takie jak Vendetta, Ogame, BattleKnight, BiteFight, MetalDamage, Tanoth czy Ikariam – wszystkie autorstwa niemieckiej spółki GameForge (tej od polskiej odsłony Metina), niektóre już nieistniejące – różniły się tak naprawdę jedynie lekko oprawą wizualną, elementami graficznymi, czasami pewnymi dodatkowymi funkcjami. Jednak oparte były w zasadzie na tych samych silnikach. Produkcje innych twórców także dość często stanowiły kalki uprzednio wykorzystanych rozwiązań. Próżno szukać tu ponadto wysoko rozwiniętej fabuły, skomplikowanych ścieżek rozwoju postaci/miasta/planety, a wizualizacja naszych posunięć – jeśli w ogóle występowała – z reguły i tak wymagała od gracza ogromu wyobraźni. Tej na szczęście nam, graczom, nigdy nie brakowało.

gry przeglądarkowe (travian)
Na przykładzie Traviana widzimy charakterystyczną strukturę starszych gier via www, wzbogaconą o widok miasta.

Postęp zauważalny acz niewystarczający

W raz z upływem siłą rzeczy nastąpił pewien postęp w zakresie funkcjonalizacji gier przeglądarkowych. GameForge jako firma, która całkowicie osiadła na laurach, stopniowo przestawała się liczyć na polskim rynku. Duże postępy ostatnimi czasy zanotowało InnoGames – Plemiona, Forge of Empires czy Elvenar to gry o bardzo ładnej (i systematycznie poprawianej) oprawie wizualnej, zawierają w sobie już pewne bardziej rozbudowane mechaniki (np. w dwóch ostatnich możemy wreszcie samodzielnie stawiać budynki na planszy, a także prowadzić bitwy w boju). Tym nie mniej w dalszym ciągu zabawa staje się stopniowo coraz bardziej nużąca, silniki gry powielają się i na dłuższą metę gry tego typu są dobre do rozerwania się „co jakiś czas”.

Gry przeglądarkowe a strategie

Jako przykład gry bardzo interesująco zapowiadającej się pod względem fabularnym (co rzadko się zdarza w przypadku gier przeglądarkowych), graficznym czy mechanicznym, ale całkowicie wypaczonej z uwagi na chorą politykę mikropłatności mogę podać Heroes Online. Ta interesująca próba przeniesienia Heroesów na płaszczyznę www ostatecznie stała się grą pay4win, zawodząc tym samym oczekiwania fanów serii. Ostatnio na łamach Gildii Graczy recenzowaliśmy Epic Kingdoms – inny twór oparty o motywy HoM&M. W tym przypadku z kolei zawiodły podstawy mechaniki i wygląda na to, że kolejna próba Heroes w przeglądarce zakończy się niepowodzeniem.

gry przeglądarkowe (Heroes Online)
Heroes Online – a miało być tak pięknie…

Skoro więc jest tak źle, to po co myśmy w ogóle grali w taki gry?

Wspólnie gra się raźniej!

Aby zrozumieć fenomen gier przeglądarkowych, musimy przenieść się myślami o około 10 lat wstecz, czyli wspomnianych przeze mnie czasów upowszechniania się stałego internetu w gospodarstwach domowych. Wiele wychodzących popularnych wówczas gier owszem, posiadała tryb multiplayer, ale z reguły był on wysoce kłopotliwy do uruchomienia i/lub wymagał dosyć szybkiego, niezrywającego się łącza. W tamtych czasach – przynajmniej z moich doświadczeń – posiadanie internetu powyżej 1MB/sek było uważane za bogactwo. Dziś takie liczby mogą budzić co najwyżej uśmiech politowania.

gry przeglądarkowe (Tanoth)
Tanoth to przykład gry przeglądarkowej, w którą swego czasu zagrywaliśmy się z kolegami.

Gry przeglądarkowe przedstawiły się nam zatem jako prosta, przyjemna i wciągająca opcja dla wspólnej rozgrywki z kolegami. Nie wymagały one bowiem ani specjalnie dobrego łącza internetowego, ani wysokiej wydajności komputerów. Tak naprawdę można było się bawić bez obaw i jakichkolwiek kompleksów. I co z tego, że stawiając zbrojownię na poziomie 10. nie ujrzeliśmy nigdy nawet jej sprite’a, skoro magia młodzieńczej wyobraźni w zupełności zastępowała elementy graficzne? W tamtych czasach integracja wewnątrz serwerów, łączenie się w klany, drużyny czy gangi tworzyła pewne silne więzi, mobilizowała do systematycznego rozwoju konta, a zarazem bardzo często wiązała się z długimi rozmowami za pomocą wbudowanych czatów bądź zewnętrznego Gadu-Gadu.

Prostota i dynamiczność

Wspomniana wyżej integracja wpływała znacząco na ciekawość polityki prowadzonej przez poszczególne grupy wpływów, rywalizujące ze sobą o dominacje w danym świecie. Walka toczyła się o każdy punkt, każdego nowego sojusznika. Wojny między stronnictwami nieraz angażowały dziesiątki, a nawet setki osób, a całości towarzyszyły niepowtarzalne emocje.

Osobiście pamiętam, z jakim zacięciem poszczególne gangi w ramach Vendetty rywalizowały ze sobą na wszelkie możliwe sposoby. Bardzo często zdarzało się, że rozgrywka wykraczała poza ramy techniczne (tj. proste starcia wojsk, grabieże surowców, farmienie wrogich dzielnic). Strategiczne posunięcia zaczęły obejmować także poziomy psychologiczne (wzbudzanie strachu, lekceważenia i innych stanów u wrogich ekip), społecznościowym (rozmowy na forach internetowych i czatach) czy nawet politycznym (negocjacje, kuszenie gangsterów różnymi profitami, umowy między mafiami przeradzające się nieraz wręcz w kartele). Nie brakowało też ciosów poniżej pasa, a nawet pozaprawnych (groźby, bluzgi, mniej lub bardziej znaczące oszustwa). Lecz nawet ten patologiczny element powodował, że gra jeszcze bardziej pozwalała wczuć się w rolę prawdziwego bossa mafii, który ze swoją familią dzielił wzloty i upadki.

Interfejs gier przeglądarkowych w tamtych czasach był ponadto bardzo przejrzysty, co powodowało, że każdy mógł wziąć udział w zabawie – czy to młody, czy to stary – a każdy na równych zasadach. Dziś bardzo często napotykamy przerost formy nad treścią, który powoduje, że dany tytuł okazuje się niezrozumiały i nieraz za trudny do przyswojenia dla nowicjusza. Tego problemu nie mieliśmy, ścierając się w Bloodwars, Street of Race czy The Crims.

gry przeglądarkowe (Forge of Empires)
Forge of Empires – jedna z najbardziej rozwijanych produkcji via www ostatnich lat.

Czy gry przeglądarkowe mają zatem jednak przed sobą przyszłość?

Możliwe ścieżki rozwoju

To trudne pytanie, na które nie jestem w stanie w tej chwili odpowiedzieć jednoznacznie. Na pewno stare systemy odejdą prędzej czy później do lamusa i trzeba się będzie zastanowić nad zupełnie nową formułą. Osobiście widzę pewne światełko w tunelu ze względu na rozwój technologii mobilnych, z której coraz chętniej sięgają producenci via www. Rzecz jednak w tym, by plaga trujących mikropłatności nie zabiła gatunku. Nie chodzi o to, by twórcy nie mogli zarabiać w ogóle, ale na Innosa! Niechże robią to w sposób bardziej cywilizowany niż w przypadku niektórych gierek na Androida, których tytułów z szacunku dla czytelników nie będę przytaczał.

W dobie szerokopasmowego internetu na serwery można wgrywać coraz większe ilości danych, obiektów, funkcjonalności. Myślę, że koncepty takie jak próba stworzenia gry strategicznej typu Heroes dla użytkowników przeglądarek wcale nie są nierealne. Wręcz przeciwnie, mogą stanowić kolejną dźwignię rozwoju gamingu. Sęk w tym, by z jednej strony zadowolić starych wyjadaczy, oczekujących chociażby ambitniejszej treściowo fabuły czy interesującej, nowatorskiej mechaniki, a z drugiej strony młodych odbiorców, do których przemawia bardziej pismo obrazkowe i sfera wizualna. O tym, że da się to zrobić na polu off-line, niejednokrotnie już nas deweloperzy uświadomili (dość wspomnieć rodzimego Wiedźmina). Na pewno więc istnieje taka sposobność w przypadku gier internetowych.

Konkluzja – te czasy mogą wrócić!

Kończąc swoje dzisiejsze rozterki, chciałbym powiedzieć trzy rzeczy. Po pierwsze mam nadzieję na renesans gier przeglądarkowych w dobrym stylu. Po drugie (skądinąd) liczę na powrót na właściwe tory gatunków takich jak strategie. Po trzecie marzy mi się, aby come back zabawy via www i strategii w jakiś sposób się ze sobą sprzęgły. Istnieje wiele ciekawych koncepcji i uniwersów, które mogłyby znaleźć swoje odzwierciedlenie w ramach możliwości, jakie oferują gry przeglądarkowe. Warto z nich skorzystać.

 

Dodaj komentarz