Gawęda o powstaniu świata
Autorstwa Shawna (Tajemnice Antagarichu)
Od czego by tu zacząć… Zapewne znasz historię o Prastarych… Nie? Pozwól, że Ci opowiem.
Dawno temu, kiedy na świecie nie było ojców dziadków twych dziadków, na świecie żyła jedna rasa. Prastarzy się zwali. Byli oni prawdziwymi bóstwami. Lecz byli ludźmi. Ilu ich było się pytasz? Było ich sześcioro. Taaaak… Sześcioro… Trzy kobiety i trzech mężczyzn… Ich imiona? Arstros, Kadmas, Hardor, Lavaia, Robesta i Quinnada. Jak już wspomniałem, byli wszechpotężni. Lecz mieszkali w Pustce. Bo musisz wiedzieć, że na początku nie było świata. Była wielka Pustka. Pustka ta była zaprawdę straszna. Nie było w niej nic. A nawet nie mogę tak powiedzieć, gdyż podczas mówienia nic stwarzam je. Tak więc Pustka była Pustką. I niczym więcej. Wewnątrz niej oni żyli… Uznali, że Pustka nie jest dobra. Wręcz przeciwnie, nudzili się. Postanowili stworzyć świat. Lecz Pustka pragnęła pozostać Pustką. Przeszkadzała im jak tylko mogła. Sprowadzała trzęsienia ziemi, wybuchy wulkanów, powodzie i inne katastrofy, co nie pozwalało Prastarym na budowę świata. Postanowili przezwyciężyć Pustkę.
Zaczęli Batalię Ker’kalamithus. Nie pytaj co to znaczy bo nie wiem.
Szóstka bóstw przeciwko Pustce. Pustka przeciwko bóstwom. Co mówisz? Masz rację. To nie mogło się dobrze skończyć… A jednak. Pustka była sama, mimo swej potęgi. Nie miała nic. Bo nic nie istniało. Oni natomiast mieli swą moc. Ich mocą było światło i mrok, dobro i zło, czerń i biel, płomień i lód. To nie było nic. A więc Pustka nie mogła istnieć. Bo nie była pusta. A wszystko przez szóstkę bóstw, którzy mieli nieograniczoną moc. I stworzyli oni świat. Zajęło im to równe pięć dni.
Pierwszego dnia Robesta i Kadmas stworzyli wielką kulę, zalali ją morzami i oceanami, postawili góry.
Drugiego dnia Lavaia stworzyła dobroć, światło i wszystko co dobre. Powstały w jej mądrości gryfy i minerały.
Trzeciego dnia Quinnada stworzyła życie. I powstali ludzie i zwierzęta, rośliny i owady.
Czwartego dnia Hardor stworzył Słońce, Gwiazdy, Księżyce i Magię. Było to dobre. Wszystko było żywe.
Lecz piątego dnia wściekły Arstros uznawszy, iż nie poprosili go o pomoc w tworzeniu świata stworzył zło i Ciemne Moce. Tak powstały Bestie i Madrioch, siódmy Prastary.
Bóstwa były wściekłe na Arstrosa, za stworzenie zła i samego chłopca, Madriocha. Gdyż nie był on dorosły. Miał postać dziesięcioletniego dziecka, lecz posiadał moce pełnej władzy nad Podziemiem, krainą demonów i Bestii. Prastarzy nie uznali tego za dobre. Lecz nie mogli zabić jednego ze swych braci, gdyż straciliby moc i tułali się po świecie do końca świata. Jednak pozbyli się go. Zesłali na Kadrast, jezioro Bogów, gdzie będzie przebywał do samego kresu. I nastała era pokoju.
Bogowie od tego czasu nie ingerowali świat. Ludzie żyli swoim życiem, sami dla siebie. Rozwijali się, kształcili, aż kiedyś pewien człwoiek znalazł Kostur. Mężczyzna nazywał się Arimtes. Kostur był natomiast Boskim Dziedzictwem. Lecz wtem drogę zagrodziła mu Zmora, wielki demon czeluści Podziemnych. Zakazał mu przejścia, gdyż znał przeznaczenie człeka, który przed nim stał. Lecz sięgnął on po Kostur, zabijając jego światłem Zmorę. A on stał się przywódcą i założył pierwszą Katedrę Magii. Była to potężna wiara potężnego człowieka. I tak powstała wiara w Magię.
Lecz Magia jest potężną istotą świata. Mąci ona ludziom w głowach. Nikt nie spodziewał się zdrady Chaumina, jednego z Arcykapłanów. Usunął on swą tożsamość i założył nową Szkołę. Nekromancję. Działali w rozgłosie, uważali się za religię identyczną z Magią Białą i Czarną. Lecz byli odmienni. Wspierał ich ze swego więzienia Madrioch, nadając im moce piekielne. Stali się potężną grupą, dużo znaczącą w całej Ardarii. Stali się Gildią.Od tej pory Gildia rosła w oczach władców. Lecz nie przyćmiła potęgi Magii.
I Arimtes poprosił bóstwa o pomoc. Odpowiedział mu Hardor. Napełnił go boską mocą tworząc tym samym ósmego boga, lecz nie Prastarego. Stał się on wieczny i potężny, lecz potęga Chaumina była równa. Byli niczym bracia posprzeczani między sobą o złotą monetę. Lecz nie doszło do otwartej walki. Zawiesili broń, oddając isę swym zajęciom. Uznali, że walka jest bez sensu. Założyli Królestwa. Bordeę i Enkeldę. I wszyscy żyli w zgodzie, prowadząc swe życie dalej. Bez zwad i sporów.
Znasz już całą historię i wiarę naszego świata. Pozwól, że odejdę teraz do swych braci… Jak się zwę?… … Hardor.